Na wstępie chciałabym bardzo podziękować Karolinie, że stworzyła stronę o Filipku. Dzięki jej pomysłowi wiele ludzi dowiedziało się o chorobie synka i zaoferowało swoją pomoc. Jesteśmy wdzięczni wszystkim, którzy w jakikolwiek sposób zainteresowali sie naszą historią.
A teraz kilka słów o Filipku.
Synek urodził sie 30 maja 2008r. w ciężkiej zamartwicy, nie oddychał, biło mu jedynie serduszko. Jego stan był krytyczny. Lekarze nie dawałi mu szans na przeżycie. Mówili, że może umrzeć w każdej chwili a jeśli przeżyje to będzie głęboko upośledzony fizycznie i umysłowo. Nie wiedzieliśmy co się dzieje. Przecież cała ciąża przebiegała bez żadnych problemów a synek urodził się dwa dni przed terminem. Jednak los postanowił z nas zadrwić . Podczas porodu wystąpił u mnie( mamy) wstrząs anafilaktyczny po dożylnie podanym lekarstwie i w skutek tego Filipek był przez 40 minut niedotleniony. Mnie cudem odratowano. Filipek miał mniej szczęścia. Większość jego mózgu została uszkodzona i dlatego synek nie siedzi, nie chodzi, nie mówi. Nie chyta nic w rączki, nie przewraca sie z boku na boczek, jest dzieckiem leżącym. Ma także padaczkę lekooporną, małogłowie i jest niewidomy. Karmiony jest za pomocą Peg-a, ponieważ odruchy ssania i połykania całkowicie u niego zaniknęły. Trzeba także oddsysać mu ślinę bo nie radzi sobie z przełykaniem. Filipek ma również problemy z obrzękami, z nerkami i z serduszkiem. Codziennie przyjmuje masę leków. Wymaga intensywnej rehabilitacji, wielu urządzeń do codziennego funkcjonowania oraz wielospecjlistycznej opieki.
Pomimo ciężkiej choroby Filipek ma swoje obowiązki jako 6-latek. Jest przedszkolakiem i trzy razy w tygodniu uczestniczy w zajęciach dotykowo-słuchowo- węchowych. W ten sposób poznaje świat i otaczającą go rzeczywiestość. Dzielnie ćwiczy także na rehabilitacji 5 razy w tygodniu. I jak na 6-latka przystało jest słodkim łobuzem bo za każdym razem jak wychodzę to daje popalić całej rodzince.
Mogłoby się wydawać, że nasze życie to koszmar. Jednak wcale tak nie jest. Chociaż nie ukrywam, że początki były bardzo trudne to teraz mogę powiedzieć, że choroba synka nauczyła mnie jak być szczęśliwą. Filipek jest moim szczęściem i najwiekszym skarbem jaki mam. Dzięki niemu jestem silną babą, potrafię walczyć i wygrywać a to wszystko przydaje mi sie w codziennym życiu. Choć doświadczyłam przez chorobę synka wielu ciężkich chwil to spotkałam także wiele wspaniałych,serdecznych osób, które sprawiły, że choc na chwilę zapomniałam o chorobie Filipka.